niedziela, 16 grudnia 2012

Melting pot

Właśnie wróciliśmy z proszonej kolacji. Gościli nas Rosjanka i Francuz włoskiego pochodzenia, zjawiliśmy się my z naszymi polsko-francuskimi dziećmi, a w chwilę po nas do drzwi zapukała amerykańska rodzina. Przy stole słychać było chyba wszytskie możliwe języki, poruszane były przedziwne tematy, menu było międzynarodowe. Dzieci biegały razem udając kotki i posługując się w miarę uniwersalnym "Miau"...Nikogo to nie dziwiło. Pewnie dlatego, że wszyscy byli tak różni, że nikt nie czuł się inny...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz